Ryba w zalewie octowej

Ryba w occie! Smak z dzieciństwa...

Nie do zapomnienia i nie do podrobienia niestety, choć bardzo się staram i (nieskromnie mówiąc) jestem już blisko... :)

Oczywiście, pierwsze kroki po przepis stawiłam do swojej osobistej mamy, 

która jest mistrzem w tej dziedzinie!  :)

Składniki:

• 1 kg ryby (ulubionej, wg.preferencji, co kto lubi)
• ocet - 1szkl
• woda - 5 szkl (można dać mniej jeśli lubicie bardziej kwaśne, Mama uważa, ze tak jest dobrze i faktycznie tak jest :)) 
• sól ok.1 łyżeczki
• cukier ok.1 łyżeczki
• cebula - mała główka
• ziele angielskie - 4-5 szt.
• liść laurowy - ok. 4 szt.
• mąka
• olej

Ponieważ u mnie w domu zawsze było pełno płoci,okoni,

tudzież innych ryb słodkowodnych- regularną dostawę w sezonie zapewniał tata, często lądowały one w słoju z zalewą octową. A teraz? Wieki nie jadłam...

Przyszedł czas, aby przypomnieć sobie ten smak! (Choć już tym razem króluje ryba morska, przedstawiam Nototenię)

 Najgorszy początek, czyli to całe oporządzanie ryby. Dokładnie czyścimy tuszki i lekko oprószamy solą. Dobrze jak ryby poleżą choćby noc w lodówce, wtedy fajnie przechodzą solą. Jeśli nie mamy na to czasu, no cóż, trudno... ;)

Do garnka wlewamy wodę i ocet. Dorzucamy ziele angielskie oraz liść laurowy. Wsypujemy sól oraz cukier i zagotowujemy całość. Cebulę kroimy w talarki/piórka- jak uważacie, pełna swoboda- i dorzucamy do zalewy, aby się razem pogotowały przez chwilę.

Na patelni rozgrzewamy olej. Rybę obtaczamy w mące i smażymy na złoty kolor z obu stron.

Ponieważ w pasteryzowaniu to ja jestem noga, dlatego pozwalam sobie na krótszą wersję wekowania. Słoiki wyparzam gorącą wodą i (już teraz!) sprawdzam, czy słoiki i nakrętki są szczelne i bez mankamentów :).

Usmażoną rybę przekładam jeszcze gorącą do słoików i zalewam ją również gorącą zalewą. Zakręcam słoiki, odwracam do góry dnem i zostaje mi tylko czekać, aż ryba "przejdzie", 2-3 dni i można testować.

Na zdjęciu wersja w "wygodnym" słoiku, wkładam, zalewam, zamykam i nie kombinuje :)

Smacznego!